wtorek, 26 października 2010

Doyle i Devon

Nie każdy z nas może się poszczycić tym, że jakieś hrabstwo w panice będzie doszukiwało się najdrobniejszych powodów, by móc poszczycić się nami, lub też jakowymiś z nami koligacjami. Jak dowiedział się Sherlockista z lokalnego blogu, Hrabstwu Devon, a konkretnie Brianowi W. Pughowi udało się znaleźć aż trzy dobre powody, by przyciągnąć do Devon sherlockistów i holmesistów. A kiedy już mu się udało, to napisał książkę-przewodnik, którą Sherlockista z pewnością by nabył, gdyby miał szansę w Devon się znaleźć, albo gdyby miał chociaż szansę w najbliższym czasie zrobić zakupy w Amazonie bez drastycznych konsekwencji dla budżetu (skądinąd, konsekwencje te chyba odrobinę straciły na drastyczności, bowiem dotarła do ShK szczęsna nowina, jakoby Amazon.co.uk zamierzał zrobić Super Saver Shipping również dla naszej niegodnej ojczyzny).

Pierwszy powód jest czytelnikom Sherlockianów doskonale znany*: to wędrówki po tym hrabstwie w towarzystwie Bertrama Fletchera Robinsona, które zaowocowały ukochanym przez wszystkich Psem Baskerville'ów (ponoć nawet nazwisko Baskerville pochodziło od kierowcy Robinsona). Inspiracja legendami opowiadanymi przez Robinsona oraz atmosferą bagien, po których Doyle był prowadzany okazała się tak silna, że powstały nawet wątpliwości co do autorstwa "Psa...", rozstrzygnięte jednak niemal jednogłośnie na korzyść Conan Doyle'a. W końcu aż nazbyt realistyczny wydaje się fakt, że Doyle powrócił do utopionego z dużym trudem detektywa, bo nie mógł sobie bez niego poradzić.

Kolejne powody są już mniej znane: to George Turnavine Budd, lekarz z Plymouth który niegdyś zatrudnił młodego Doyle'a oraz Sir George Newnes, baronet i największy szczęściarz świata, wydawca The Strand, pisma, które umożliwiło Sherlockowi Holmesowi zaistnienie w świecie.

Podsumowując, może nie jest to kopalnia sherlockistycznej wiedzy, ale z pewnością interesująca kałuża.
Pełny tytuł przewodnika Briana Pugh brzmi: Arthur Conan Doyle, Sherlock Holmes and Devon: A Complete Tour Guide and Companion, a okładka (przypadkiem akurat Kindle'owa, choć istnieje oczywiście wersja z uczciwego papieru) wygląda tak:




---
*No właśnie: Sherlockista jest pewien, że gdzieś o tym pisał, ale wyszukiwarka (skądinąd fatalna, ale brak zacięcia programistycznego nie pozwala mi jej nijak udoskonalić) nic nie znajduje, nawet pod stosownymi etykietami. Czy ktoś potrafi podlinkować tę notkę?

Brak komentarzy: