niedziela, 4 września 2011

Zerknijmy na nowego Sherlocka BBC :)

Dziś same rzeczy przyjemne.
Na początek, okładka wielokrotnie na Sherlockianach zapowiadanej książki Anthony'ego Horowitza "The House of Silk", pierwszego zupełnie "oficjalnego" apokryfu Kanonu. Książka już w listopadzie (naturalnie za granicą), a na razie informacja dla wielbicieli audiobooków, że czytać ją będzie sam Derek Jacobi oraz bardzo ładna grafika:


Następnie informacja z gatunku "nie jesteśmy sami" a także "różanopalca Jutrzenka renesansu wielkich Sherlocków na horyzoncie". Otóż Mark Gatiss udzielił RadioTimes.com wywiadu, w którym powiedział, jakie jest jego pięć ukochanych opowiadań Kanonu:

BRUC
REDH
TWIS
MUSG
FINA

(jeśli ktoś nie zetknął się jeszcze ze skrótami Jay Finley Christa albo też coś mu wyleciało z głowy, to Sherlockista poleca kliknięcie tu, a i umieści na stałe link gdzieś wśród ważnych stron - serdecznie przeprasza, że nie daje prawie nigdy polskich tytułów, ale przekłady są albo oczywiste z uwagi na nazwy własne albo tak beznadziejne, że ShK sam się gubi... bo taka na przykład "Buczyna" to co to właściwie miało być?! ;))

... i oczywiście nie można tego wyboru nie skomentować. Sherlockista nigdy nie podjąłby się wyboru pięciu najulubieńszych przygód i problemów, ale gdyby go kto trzymał pod pistoletem, to BRUC, MUSG i REDH znalazłyby się wśród nich na pewno - może FIVE albo CHAS zamiast TWIS i na pewno EMPT zamiast FINA, bo jednak najbardziej na świecie, to kocha, jak Holmes wraca, a nie jak spada. Generalnie jednak rzecz biorąc zupełnie się Gatissowi nie dziwi i bardzo go takie upodobania autora scenariuszy do Sherlocka cieszą. 
Możliwe, że nie przypadkiem wszystkie wymienione tytuły (oprócz ShK-owego FIVE) to jedne z najlepszych ekranizacji Granady. Z całą pewnością wszystkie oprócz FINA to po prostu świetne zagadki, których rozwiązania nie domyślamy się przed Holmesem. BRUC ("Plany łodzi Bruce-Partington") to wręcz majstersztyk - czego tam nie ma! 

uwaga, spoilery :)!

Holmes odkrywa, że ciało zostało zrzucone z dachu pociągu a nie wypchnięte z samego pociągu, namawia Watsona do dokonania włamania, wreszcie, współpracuje blisko z Mycroftem w jego rządowym i superpoważnym wcieleniu. Dokładnie takiego Mycfrofta gra zresztą sam Gatiss. A nasz XXI-wieczny Watson zamiast ograniczać się do wspólnych włamań, nie waha się dla Holmesa zabić. 

koniec spojlerów :)!

W każym razie, wątki z BRUC już się w Sherlockach samego Gatissa z pewnością objawiły i oby ich jak najwięcej.

REDH (bodaj "Liga rudzielców") to bezsprzecznie najśmieszniejsze opowiadanie w całym Kanonie, skargi pana Jabeza Wilsona należą w ogóle do najlepszych humorystycznych fragmentów prozy ACD, a przy tym miał nasz ulubiony autor fenomenalny zupełnie pomysł na intrygę (pod etykietą REDH znajdą Czytelnicy wpisy na temat tego, jak mocno pomysł ten inspiruje współczesnych rzezimieszków, jeśli nasza genialna spółka postanowi oprzeć na nim jakiś przyszły epizod to nie będzie żadnego problemu ;). 

TWIS (Sherlockista bardzo przeprasza... ale naprawdę tłumaczenie brzmi "Krzywousty"...) - opowiadanie, które musiało zainspirować tysiące polskich "wakacyjnych żebraków", kursujących po miejscowościach wypoczynkowych po to, by zarobić na spokojne życie przez trudniejsze miesiące. Szkoda tylko, że nie cytują Szekspira... Tu także najważniejsza jest sama zagadka, a zakończenie jest naprawdę zaskakujące. Brzmi to jak banał, bo takim zdaniem jak poprzednie najczęściej reklamuje się cały Kanon, ale w gruncie rzeczy nie więcej niż połowa opowieści o Holmesie rzeczywiście ma charakter kryminalnej zagadki, którą my dziś, po Agacie Christie i Chandlerze, uznalibyśmy za typową. Wiele z nich to opowieści o zagrożeniu z przeszłości, którego przeważnie nie daje się zatrzymać (jak na przykład DANC albo VALL, czy w pewnym sensie YELL albo REDC) albo też po prostu dziwne historie, jak VEIL. TWIS to oczywiście też nie typowa "locked room murder mystery", ale bardzo jej do tego blisko. I to też chcemy obejrzeć w nowym Sherlocku.

MUSG ("Rytuał rodu Musgrave'ów")... ach :) Stare zamczysko, sekret sięgający czasów Stuartów, poszukiwanie zaginionego skarbu i miłosne szaleństwo temperamentnej Walijki, do tego cudowne postaci drugoplanowe, czyli przygłupi Musgrave i jego stanowczo zbyt inteligentny służący, morderstwo, kradzież, zakodowana mapa... Sherlockista nie miałby nic przeciwko temu, żeby Gatiss przeniósł to opowiadanie do XXI wieku (niewątpliwie coś z tego klimatu pojawiło się już w trzeciej części ostatniej serii, tej ze wskazówkami ukrytymi w obrazie etc.).

A FINA ("Ostatnia zagadka")... FINA to FINA... Za FINA zabrali się Moffat z Gatissem zupełnie dosłownie. Tu akurat intryga dziurawa i niespójna, jak strasznie niespójna to dopiero ujawnia (i potęguje) EMPT, więc przed naszymi autorami same kłopoty, no ale... ale razem z FINA dostają do rąk Moriarty'ego. Dostają Watsonową apologię Holmesa, nad która niejeden z Czytelników i niejedna Czytelniczka ocierali oczy. Zwłaszcza, gdy wygłaszał ją David Burke po Jeremy'm Brettcie, a kamera pokazywała zbliżenie na porzuconą strzykawkę... Dostają "It is with a heavy heart that I take up my pen to write...", które nasuwa się Sherlockiście zawsze, ilekroć przychodzi mu napisać coś naprawdę okropnie smutnego.
I FINA - to czuje Sherlockista przez skórę - nowe FINA BBC będzie naprawdę wielkie. Tylko oby wrócili nam Sherlocka przed nowym sezonem...

Na koniec i zasłużony deser, malutki uryweczek z tego, co czeka nas w nowym HOUN ("Psie..."). (Dla Whovistów - uwaga na Russella Toveya (a.k.a Midshipman Alonzo Frame :) ), kto chce, może głośno krzyknąć za nieodżałowanym Dziesiątym Doktorem, "Allons-y Alonzo!")


4 komentarze:

ninedin pisze...

@ ulubione:

Ciężko by było taką piątkę ułożyć, no ale jakbym już musiała, to, w kolejności przypadkowej i po części ze względów sentymentalnych:

DYIN: bo ja dosyć lubię fakt, że z jednej strony - Holmesowi, jak się postara, udaje się nabrać nawet Watsona, a zarazem - że dosyć się boi, że jednak mu się to nie uda;

SPEC: bośmy się tego z siostrą, czytając po raz pierwszy (ja 11, sis 9) UPIORNIE wręcz bały. Mniej więcej tak, jak rok później "Koloru z przestworzy" Lovecrafta, a dwa lata później "Aliens" Camerona...

SUSS: bo to jest mój ulubiony przykład takiej bardzo klasycznej konwencji: wszystko wskazuje na rozwiązanie z gatunku supernatural, ale wystarczy wyeliminować niemożliwe :)

HOUN: wciąga; i mam związaną z nim dziwną prywatną klątwę - za każdym razem jakiś tydzień po przeczytaniu zapominam, jak się kończy, ergo, mogę czytać jeszcze raz ;)

FINA: No bo to co zostało już napisane przez Sherlokistę we wpisie powyżej ;)

Scorpios pisze...

Nie mogę się powstrzymać, też napiszę:

REDH: w tej kwestii już tyle było powiedziane, że komentarz jest zbędny, po prostu klasyka.

SILV: jedno z lepszych opowiadań, wspaniały przykład dedukcji Holmesa, no i "pies, który nie szczekał"... Poza tym mam sentyment do opowiadania jako szczęśliwa posiadaczka sześciu koni ;D

GOLD: dochodzenie, które po wyjaśnieniu okazało się bardzo proste, aż mnie uderzyła ta prostota. Lubię też ekranizację z serii Granady, a to za sprawą scenki "That's father's magnifying glass..." Zapominalskich lub nieobeznanych w temacie odsyłam na serwis youtube.

BRUC: tutaj też wiele zostało powiedziane.

VALL: naprawdę mnie wciągnęło; zaskakujące rozwiązanie i bardzo ciekawa historia "Doliny Strachu". Podoba mi się ten klimat, jako że jestem dzieckiem wychowanym na "Winnetou" Karola Maya.

ninedin, jak się kończy HOUN? ;)

Justeene pisze...

Co do próbki nowego BBC "Sherlocka" - okrzyk "Boring!" wolę jednak w wykonaniu Jima Moriarty w "The GreatGame" ;)

A tak poważnie, to już nie mogę się doczekać.

CheshireCatto pisze...

Ułożenie mojego Sherlockowego Top 5 byłoby BARDZO trudne, no ale nie zaszkodzi spróbować :>

DYIN: jedyne opowiadanie, które w tym rankingu nie jest w losowej kolejności. Chyba najzabawniejsze z całego Kanonu. I Sherlock, który rzuca się na Watsona niczym tygrys, choć jeszcze przed chwilą był w stanie agonalnym (co jednak nie przeszkadzało mu wyrażać głośnego sprzeciwu do pomysłów typu sprowadzenie dobrego lekarza, czy też otwarcie przez JW pudełka)XD

HOUN: Sentyment. Pierwsze poważne i kanoniczne spotkanie z Sherlockiem. Wciąga niczym bagno :>

FIVE: Hm. Po prostu kocham. Nie wspominając o tym, że bardzo szybko doszłam do identycznego rozwiązania co Holmes ^^

BRUC: Wszystko właściwie zostało już powiedziane.

REDH: Jak to powiedział Holmes "Groteskowa sprawa". A ja takie lubię :>