piątek, 17 lutego 2012

Jeden z tych postów, jeden z tych momentów...

...kiedy nie cytuje się Rejsu tylko dlatego, że już się to robiło zbyt wiele razy. Czyta się Ninedin i Zwierza o różnorakich rozkoszach fangirlizmu i usycha się z zazdrości. Bo taki Sherlockista, owszem, lubi coś poza Sherlockami, niektóre rzeczy nawet całkiem całkiem, nawet dwa tygodnie temu (!!!) rozgrzebał obiecaną notkę o Doktorze Who, nawet niby zaczął myśleć, czy nie napisać, jak to na warsztatach filozoficznych wybrał się w szerokim gronie filozofów na "Mroczne Widmo" w 3D, po czym w towarzystwie dziesięciorga ogarniętych narkotycznym głodem młodych naukowców zorganizował błyskawiczną akcję ściągania, kopiowania, synchronizowania laptopów oraz plądrowania ośrodka wczasowego w poszukiwaniu przedłużacza celem natychmiastowego obejrzenia kolejnych trzech epizodów (o piątej rano, ze wstydem wyznaję, posnęliśmy)... Ale to wszystko nie to. No nie to!



Zaglądam do skrzynki co rano i co wieczór, cieszę się na te kilkadziesiąt nowych powiadomień... i wtedy zauważam, że dwie trzecie z nich to o tym, kto został Sherlockiem w nadciągającym pilocie Elementary CBS... a pozostałe to wstrząsająca informacja, że Jude Law dopiero od dziennikarzy dowiedział się o dziecku Roberta Downeya... .
Dobra, niech będzie, napiszę o tym Jonny'm Lee Millerze, wszyscy już napisali, Sherlockiana mogą być depresyjnie powolne i zapóźnione, ale nigdy gorsze.



 Tak, tak, ten bez widocznych szwów to nasz drogi Benedykt, a panowie zostali obsadzeni razem we "Frankensteinie" jeszcze zanim okazało się, że jeden z nich będzie musiał stać się, jak by to ująć, czymś w rodzaju plagiatu drugiego (how poetic!). Obaj też dostali za ten spektakl nagrody. Dlatego właśnie Sue Vertue, producentka Sherlocka BBC, złośliwie życzy producentom Elementary, by w scenariuszu pilota wykazali się nieco większą oryginalnością niż przy doborze obsady. Trzeba tu dodać, że nie jest to złośliwość szczególnie delikatna, raczej taka z gatunku "jeden fałszywy krok - i macie taki proces, że pożałujecie chwili, w której włączyliście sobie "Study in Pink"".
Jedyna rzecz, która zwróciła moją uwagę w doniesieniach na temat Jonny'ego to proporcja między artykułami, w których wspomina się o jego małżeństwie z Angeliną Jolie a tymi, w których przywołuje się jego rolę w Trainspotting. Rolę, dodajmy, nie najmniej ważną, bo - i teraz pewnie skojarzyliście już tę twarz z filmiku z szopą blond włosów - był samym Sick Boyem.
O Jonny'm Lee Millerze i jego przyszłej roli w fatalnie się zapowiadającym Elementary mam do powiedzenie jeszcze tyle, że w Trainspotting był też SAM OBI-WAN KENOBI (!!! iii!!! :))) - choć chwilowo po raczej szarawej stronie Mocy), no właśnie, a skoro już jesteśmy przy Obi-Wanie, kto rozumie, dlaczego właściwie Dooku powiedział mu o tym Sithcie u władzy?...
Ekhem. Khm-khm.
Oczywiście da się dotrwać do najbliższych prawdziwych wydarzeń w świecie Sherlocka czytając Wookieepedię (czytając Wookieepedię można, na oko sądząc, dotrwać do sequela do Sądu Ostatecznego...), ale...
To wszystko nie to.
Spokojnie! Sherlockista nie będzie już tak smęcił do premiery kolejnego sezonu (z krótkimi przerwami na laurki do Bretta). Pomysł ma taki, żeby wykopać trochę starszych rzeczy, tych, na które "nigdy nie było czasu" i zamiast wzdychać do ploteczek z planów, uzupełnić chociaż kilka zastanawiających wyrw w jego sherlockistycznej edukacji - i w etykietach Sherlockianów. Już niedługo zatem mały, Doktorowy przerywnik, a potem groszek Jamesa Masona i pies Toma Bakera:)

3 komentarze:

Holmes Brett Fan pisze...

Mam takie pytanie ni z gruszki ni z pietruszki:
-rozdawano już BAFTĘ? I naszemu kochanemu Brett'owi nie przyznali pomimo prawie 4000 głosów?

Jeżeli na oba pytania odpowiedź brzmi "tak" to organizuję strajk, protest, żałobę, kolejną petycję i wiele więcej byle moje guru dostało to na co w pełni zasłużyło :)

Ktoś mnie wesprze w tych szlachetnych akcjach?

Sherlock Kittel pisze...

Rozdawano filmowe - ale telewizyjnych jeszcze nie. Jeśli nie dadzą JB, to... na ich miejscu nawet nie wyobrażałabym sobie tego scenariusza ;) Nie jestem pewna, co dokładnie może Jeremy dostać zgodnie z regulaminem - nawet strona Bafta4jb nie mówi szczególnie wiele.

Holmes Brett Fan pisze...

Nie jest ważne jaką nagrodę dostanie. Ważne jest żeby świat znowu przypomniał sobie, że był kiedyś ktoś taki kto grał Holmesa całym sobą i nawet gdy zachorował nie przeszkodziło mu to by grać, pomagać i uśmiechać się. Nie doceniono go za życia niech chociaż po śmierci będzie doceniony. Szkoda tylko, że jemu to już nie pomoże...