Wasz najpracowitszy z blogerów - i światowy specjalista w dziedzinie terminowego kończenia kalendarzy adwentowych! - otrzymał właśnie podwójne zaproszenie do udziału w łańcuszkowym wyzwaniu Liebster Award, co oznacza, że może odpowiedzieć na dwa świetne zestawy pytań na raz!
Zaczynam od pytań Ninedin:
1. Jesteś Thursday Next. Na 24 h możesz się zamienić z dowolnym bohaterem literackim/serialowym. Kogo wybierzesz i jak mu/jej zamieszasz w życiu?
Pierwsza myśl, tak szczerze? Zamieniam się z Mary Morstan i, ściemnijmy trochę, by nie zabrzmiało to zbyt podle i nie zdradziło całej prawdy o moim płytkim a czarnym wnętrzu, po prostu idę z moim listem, kolekcją pereł, licznymi problemami, zaginionym ojcem i małżeńskimi zakusami panny na wydaniu do... kogoś innego. Może trafię na Vastrę, Strax zostanie tym, który rozświetli resztę mojego życia i zbadamy, czy prawdą jest hipoteza autorki niniejszego bloga, że bezsprzeczne podobieństwo wizualne i ruchowe wielu polskich piłkarzy do dorodnych ziemniaków to efekt krzyżowania międzygalaktycznego przodków.
Niestety, w konsekwencji świat nie dostaje SIGN, Tongi, a zwłaszcza pościgu na Tamizie. To taka ofiara, którą jestem gotowa ponieść, gdybym w zamian nie musiała się też denerwować, co się takiego "zmieniło" między drugim a trzecim sezonem BBC i z czym to Sherlock będzie musiał się godzić.
Niektórzy Czytelnicy zastanawiają się może, czemu ucinam tak w zarodku, czemu po prostu nie zamienić się z Mary nieco później i nie zerwać zaręczyn. No wiecie co? I zrobić Watsonowi przykrość?! Chyba dawno Nigela Bruce'a nie widzieliście...
2. Jesteś Córką Doktora. Masz wehikuł czasu i licencję od Jacka Harknessa na legalne wykradzenie jednej jedynej osoby z jej linii czasowej w historii Ziemi i zabranie ze sobą w dowolne miejsce czasoprzestrzeni. Kogo/dokąd?
Wykradam Oscara Wilde'a i zabieram w dowolny punkt czasoprzestrzeni, w którym aktualnie przebywa wspomniany kapitan Jack, po czym oddalam się z miną rozkosznej pani ze sklepu shipującej Doktora z Craigiem z "Closing Time". I czekam na te piosenki!
3. Jesteś Lokim (tym wprost z mitologii, nie tym z Marvela) i zamierzasz zasiać trochę chaosu. W tym celu wyciągasz z dowolnych dwóch uniwersów dwie postacie i umawiasz na randkę LUB spotkanie towarzyskie bez romantycznego podtekstu, które się musi skończyć katastrofą. Kogo z kim? I z czego wyniknie katastrofa?
Biegnę po lorda Vetinariego i - czyż same literki tego nie sugerują? - przyprowadzam go do lorda Vadera. Teraz będą mogli razem obalić Palpatine'a i rządzić Galaktyką, jak dwa na czarnych słońcach swych przeciwnych bogi.
Katastrofa zacznie się, naturalnie, od drobnych konfliktów - Vetinari nie będzie mógł zrozumieć, czemu Vader prostacko wybił rycerzy Jedi zamiast dać im drugą szansę wraz z propozycją nie do odrzucenia; Vader będzie coraz bardziej zirytowany bezowocnymi próbami założenia Vetinariemu death-choke'a (po trzeciej wpadce z dramatycznym atakiem na coś, co okazało się kukiełką w czarnej todze będą się z niego śmiać nawet studenciaki na zmywaku w kantynie na Gwieździe śmierci). Rebelianci pogubią się w krwawych rozgrywkach, Han Solo zostanie poczwórnym agentem (Vader załatwi za niego kłopot z Jabbą; Vetinari po prostu "stanowczo poprosi" o pomoc), i stanie C-3PO przeciw R2D2, ogółem mrok, chaos, destrukcja i jęki dopalających się nad Endorem szczątków TIE-fighterów...
4. Jesteś Muzą. Masz szansę zagwarantować wielką, mega, światową super hiper karierę i popularność jednej powieści/filmowi/serialowi/fandomowi, który uwielbiasz Ty i zdecydowanie za mało osób poza Tobą; uważasz, że zasługuje na znacznie więcej, niż ma. Jaki wybierzesz i dlaczego?
To było najprostsze pytanie Ninedin :) Jeśli pewnego dnia zostanę Muzą, już pod wieczór ockniecie się w świecie, w którym wyrósł nowy fandomowy wszechświat Dorothy L. Sayers, czekamy na kolejny film z tak zwanego "Harriet Canon" (ten pierwszy, bez Harriet, doczekał się, niestety tylko pięciu pełnych ekranizacji, reszta to mniej lub bardziej udane projekty z dopisywanymi scenariuszami), Sherlockista przynudza coś o nowym cyklu oficjalnych apokryfów, a Wy zastanawiacie się, czy kupić przyjaciółce pod choinkę kolejną torbę z dewizą "As My Whimsy Takes Me". Dlaczego wybieram Petera Wimseya?
Tak w skrócie to dlatego, że chcę pięć takich toreb.
Wersja długa to byłoby pewnie powtarzanie mojej własnej notki. Wersja średnia natomiast jest taka, że brakuje mi bardzo we współczesnej popkulturze takich bohaterów, takiego stylu, takich problemów i takiego poziomu subtelności, jaki znajduję u Sayers. Naturalnie nie twierdzę, że Sayers - i jej bohater Wimsey - nie mają fandomu, wręcz przeciwnie, bardzo wiele osób oprócz mnie wciąż czyta te książki z zachwytem, na przykład sama Ninedin :) Ale mowa jest tu o karierze w skali super-hiper, skali Tolkiena, Gwiezdnych Wojen, Star Treków, Doktorów, Marvelów i Sherlocków. A mnie wśród tych wszystkich nieludzkich trochę superbohaterów, mrocznych nieposkładańców, genialnych acz niedotykalskich socjopatów, bogów-szaleńców, klasycznych herosów odbywających po raz setny i stutysięczny swoje podróże inicjacyjne po dorosłość, złoto, smoka, Vadera, Kosmos i królestwo, przydałby się ktoś z naszego świata, bez elfów, pałaców myślowych i innych efektów specjalnych. Delikatny, uprzejmy i złotowłosy jak Piąty Doktor detektyw-miłośnik Donne'a i jego mądra żona, Ani dziewica w opałach, ani "silna kobieta" z pistoletem w dłoni, ani Mary Sue, ani żaden inny odwrócony, przekręcony, przetłumaczony, uwspółcześniony, czy zaadaptowany na potrzeby Hollywood stereotyp. Tylko ciekawa i prawdziwa kobieta.
A teraz pytania od Adeenah :)
1. Policz swoje serca i pochwal się wynikiem.
Brak. Widzę tylko mrok i fruwające strzępki zlodowaciałego gumofilcu. Kiedyś, pamiętam, miałam serce, ale to było zanim zabili Dziesiątego Doktora.
2. USS Enterprise czy TARDIS? Odpowiedź uzasadnij.
Obawiam się, że USS Enterprise! TARDIS to jest najpiękniejszy statek świata, bez żadnych wątpliwości, ale mogę ją sobie oglądać na naszym holo-decku, z holo-margeritą w dłoni. W realu ciągle potwornie trzęsie, jest foszasta i narowista, a także co najmniej raz zrzuciła całą bibliotekę do basenu, ja w takich warunkach pracować nie mogę.
3. Czy byłby z Ciebie dobry Sherlock? Dlaczego?
Pisząca te słowa uzyskała ksywę "Sherlock" od przyjaciół, gdy kiedyś podczas konferencyjnego wyjazdu przyznała się, że nie może odejść na więcej niż cztery kroki od towarzystwa, bo już nigdy więcej nie znajdzie drogi ani do owego towarzystwa ani do hotelu ani w ogóle nigdzie... To chyba odpowiada na pytanie...
4. Najlepsza ziemska herbata to...
Domyślam się, że prawdziwemu hipsterowi wypadałoby na takie pytanie odpowiedzieć czymś w stylu "och, to jasne, biała herbata z regionu cing ciong ciang, zbierana o pełni księżyca i parzona przez 220 sek. w temperaturze 44 stopni, chociaż - mryg mryg - pozwalam sobie czasem na odrobinę niedbałości i zalewam już jak woda ma całe 50". Brutalny fakt o Sherlockiście jest taki, że herbatę zawsze i od zawsze najbardziej lubi w iście angielskim stylu "lura bez cukru z mlekiem", więc chociaż nawet i lubi czasem poeksperymentować, to tak serio zaspokaja go każda przyzwoita czarna i to, o zgrozo, w torebkach.
I tak szczerze - ale nie mówcie nikomu - za najlepszą ziemską herbatę uważam Tetleya Earl Grey & Vanilla...
5. Co sądzisz o Gornie.
Myślę, że byłby jeszcze bardziej przerażający niż niewątpliwie jest, gdyby chociaż otwierał paszczę... ;)
6. Jaki jest Twój ulubiony gatunek kosmity i dlaczego właśnie on.
Oczywiście Ortolanie:
Max Rebo, nadworny muzyk Jabby
"Dlaczego właśnie on" nie domaga się, myślę, na tym blogu, głębszych uzasadnień...
SŁOOOONIIIIIIIIIIIK!!! <3
7. Gdybyś dysponował(-a) technologią Władców Czasu, to jaki przedmiot uczynił(-a)byś większym w środku?
Łóżko! Na co dzień nie zawalałoby miejsca, a każdej nocy można by było turlać się i wędrować, gubić się między poduszkami, nigdy nie ścielić, bo i tak nie starczyłoby życia, żeby wypróbować wszystkie pościele... Wyobrażam sobie też to rozpaczliwe miauczenie zgubionego kota z oddali...
8. Gdybyś posiadał(-a) wehikuł czasu, gdzie i kiedy udał(-a)byś się w pierwszej kolejności?
W daleką przyszłość - i tam, gdzie byłaby taka pierwsza rozwinięta ludzka baza w Kosmosie. Szukałabym do skutku, zaczynając, naturalnie, od Marsa ;)
9. Który język wolał(a)byś opanować - klingoński czy Quenye?
Quenyę! Nie bijcie, ale ja nie lubię Klingonów, zdecydowanie budzą we mnie takie typowe uczucia z gatunku "tak tak, wiem, że mam akceptować inne kultury... ale... jak strasznie mi się to wszystko nie podoba..." ;)
10. Dlaczego Smaug nie ma niebieskiego szalika?
Bo Bilbo dopiero go dla niego dzierga, przed nami jeszcze dwie części, fandomie! daj trochę czasu!
11. Przyznaj się w tej chwili do którego domu w Hogwarcie należysz.
Erm... Na początku myślałam, że może najbardziej Ravenclaw, bo wiadomo, ten tego, ambicje intelektualne i pewna krótkość w zakresie odwagi ;), potem myślałam, że chyba w ogóle nie nadaję się do Hogwartu, ale potem odkryłam swoje prawdziwe powołanie, którym jest Hufflepuff :) Pomogła mi je odkryć osoba, której może nikt z Czytelników w ogóle nie zna, ale może jednak warto zaryzykować: Sue, która wiele lat temu występowała w podcaście The Leaky Cauldron. Jeśli ktoś ją pamięta, niech wspomni, zrobi mi się ciepło na sercu :)
***
EDIT :) Jeszcze pytania od Oscets!
1) Wolisz stawić czoła problemom Jane Eyre czy Bridget Jones?
Hm... tak z moją dzisiejszą świadomością, to jednak Bridget Jones, ja nie za bardzo się nadaję do problemów sprzed sufrażystek, laicyzacji, współczesnej opieki dentystycznej... ani chybi by mnie gdzieś z tą żoną Rochestera zamknęli... Z drugiej strony, wiele problemów Bridget Jones (jedzenie, fajki, alkohol), to dla mnie raczej przyjemności, inne (znajomość mapy Niemiec, zdejmowanie sznurków ze szparagów i znajdowanie faceta) mam jak-cie-moge opanowane, więc myślę, że dałabym radę ;)
2) Podobno życie kobiety staje się najciekawsze po trzydziestce. A życie mężczyzny? Których obserwujecie z większą uwagą?
Najbliższych, oczywiście. Nie wiem, jak inni mężczyźni, ale mój Mąż tuż przed trzydziestką poznał mnie, więc ja myślę, że jego życie zrobiło się najciekawsze... ;)
Mam natomiast duży problem z obserwowaniem postaci filmowych, serialowych, książkowych... Nie wiem, czy to ja, czy scenarzyści, ale prawie zawsze z większą uwagą obserwuję mężczyzn i muszę przyznać, że z biegiem lat budzi to we mnie rosnącą irytację. Ileż można utożsamiać się z najcudniejszymi choćby bohaterami, którzy jednak, o przypadku, o ciekawostko, o drobiazgu, są innej płci niż ja. I chyba napiszę o tym większą notkę, bo sporo myślę w temacie ostatnio.
3) Jesteś Sherlockiem. Wolisz stawić czoła królowej Wiktorii czy królowej Elżbiecie II? I jaką sprawę rozwiązujesz?
Ja naprawdę strasznie kocham i doceniam Sherlocka BBC, ale to jest fanfiction. Prawdziwy Sherlock służył królowej Wiktorii. I podejrzewam, że najbystrzejszy obserwator swoich czasów nie mógł się nie zorientować, że jego królowa została wilkołakiem... Pewnie przeprowadziłam pewne dyskretne badania, może nawet konsultowałam różne sprawy dla raczkującego Torchwood. Jako prawy obywatel, który zrobi wszystko, by chronić dobre imię Brytyjskiego Imperium, niewątpliwie zamilkłam na wieki na te tematy, rozkazując Watsonowi, by te akurat zapiski spalił tak serio, w kominku, na popiół, a nie na zasadzie "świat jeszcze nie jest gotowy".
4) Musisz spędzić rok na bezludnej wyspie. Możesz zabrać tylko jedną książkę, bez szans na to, że przypłynie kolejna. Jaką książkę wybierasz i dlaczego?
Oczywiście moją ukochaną książkę, "Józefa i jego braci" Tomasza Manna. Bo jest bezkresna jak studnia przeszłości, naturalnie. Karmi wszystkie zmysły na raz, jak Schulz, jak Flaubert w "Salambo"; uwodzi głosem narratora - nikt inny nie potrafił pisać z tak ujmującą, ciepłą ironią, nikt nigdy, nikt na całym świecie. Marny rok na wyspie nie ma znaczenia, skoro mogę zanurzyć się w sam czas mityczny, potężniejszy od bogów.No i jest naprawdę bardzo długa :)
I to koniec pytań, które otrzymałam - serdecznie dziękuję, przygotowywanie odpowiedzi to była dla mnie najlepsza blogowa zabawa ever!
Ponieważ i tak mój udział w imprezie to całkowity fuks z anarchią ("nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”" - erm... no, równie dobrze można by Sherlockistę nominować na Slitheena roku), zamierzam podejść do reguł wyzwania jeszcze bardziej nonszalancko niż inni uczestnicy.
Większość lub wszystkie z Was dostały już zaproszenia, albo wręcz odpowiedziały na to wyzwanie, więc absolutnie nie nalegam, tak tylko proponuję, gdybyście miały ochotę pobawić się jeszcze raz i dopisać coś do Waszych odpowiedzi :)
Poza tym, jeśli ktokolwiek ma ochotę odpowiedzieć na pytania, a nie został nominowany, niech absolutnie odpowie i jakoś da mi o tym znać :)
Nominacja od Ninedin to szczerze mnie wzruszający dowód na to, że są ludzie, którzy wierzą we mnie i w tego bloga znacznie bardziej niż ja sama, ale nie może być tak, jak chcą zasady wyzwania, że teraz już ja nie mogę przez to nominować Ninedin :)
Jeśli chodzi o 221b, to myślę, że generalnie jakiekolwiek surowe reguły zakrzywiają się wokół tego bloga. Tym bardziej mogę odpowiedzieć zaproszeniem na zaproszenie :) W niebieskiej kopercie ślę, przez Teselecta Courier Service!
Poza tym, chciałabym nominować Ysabell , Oscetc i Rusty :) A jakby znalazł czas, to oczywiście zawsze też Zwierza :)
A pytań mam sześć :)
1) No to jak ma na imię Doktor?
2) Co za pech! Tyle lat i nic, a teraz na raz przychodzi: kopertka z zaproszeniem od Doktora, nieokrzesany krasnolud od Gandalfa, chłodne wezwanie na Baker Street - i w dodatku na progu słabnie Wam ciężko ranny człowiek w czerwonej koszuli, ściskający ekranik z video od kapitana Kirka. Komu przyjdziecie z pomocą?
3) W Szwecji nie chcą wyemitować Doktora, dopóki serial nie przejdzie nowego, nieco surowszego testu Bechdel. Żeby pomóc, musicie spędzić całe popołudnie z jedną z kobiecych postaci z dowolnego sezonu i planu, ani razu nie rozmawiając o żadnym mężczyźnie (zwłaszcza o Doktorze). ani nie robiąc nic związanego z Doktorem, TARDIS i jego misjami. Którą wybierzecie?
4) Jesteście trochę takim Lokim jak w pytaniu Ninedin, ale macie dopiero 6 lat i z okazji urodzin Odyn pozwolił Wam tylko zamienić na jeden dzień dwie postaci z różnych uniwersów. Na przykład wrzucić Spocka do TARDIS, a Doktorowi kazać służyć na Enterprise. Co najbardziej chcielibyście zrobić?
5) A co - patrząc na wszystkie wieki, światy, planety, krainy, kosmity i gotujące maszyny - najbardziej chcielibyście zjeść?
6) Jesteście Stevenem Moffatem Wszechuniversum. Nie macie serca, uczuć, wartości, wątroby, skrupułów ani łez. Kogo - z obecnie utrzymujących się przy życiu bohaterów filmów, książek, seriali etc. - zabijacie, i jak?
7 komentarzy:
Umarłam ze szczęścia na etapie spotkania VV.
To ja już!
Super :)
Herbatę też mogłybyśmy razem pijać, nie tylko whisky ;)
Ojej, to ja sobie odpowiem na Twoje pytania, bo są strasznie fajne ^_^
Nominuje cię do Liebster Award! :)
http://whomaniaki.blogspot.com/2013/12/liebster-award.html
Niezły blog, choć moim zdaniem trochę zbyt długie teksty zamieszczasz. Entuzjaści Sherlocka piszą również na forum
Prześlij komentarz