środa, 16 lutego 2011

[minipost] Sherlock Holmes: A Game of Shadows

...to oficjalny tytuł sequelu filmu Ritchiego. Z którego wyśmiewa się w tej chwili pół internetu, łącznie z Baker Street Blogiem... Czytelników niewładających angielskim może Sherlockista pocieszyć, że po przełożeniu - "Sherlock Holmes: gra cieni" - wciąż nic nie znaczy i wciąż nikt go nie rozumie...
ShK musi wyznać, że o ile od samego początku Ritchiego wspierał, sherlockistycznym piernikiem opornym na XXI wiek oraz jego wymagania być nie chciał, akcji u ACD samego się doszukiwał i Downeya za nieskrywaną oryginalność cenił, o tyle, o tyle...
no kryzys wiary ma.
Że z Sherlocka zostanie w tym sequelu tyle co z tej katedry...:



P.S. Sherlockista doczytał się w oficjalnych komunikatach WB, że akcja filmu będzie miała miejsce w roku 1891, czyli rok po wydarzeniach przedstawionych w "Sherlock Holmes" - i, jak wszyscy Czytelnicy pewnie pamiętają, wtedy, gdy w Kanonie rozpoczyna się Wielki Hiatus... No zobaczymy, zobaczymy, co oni wymyślili...

Brak komentarzy: