środa, 16 lutego 2011

Sherlockistyczne spóźnione walentynki...

...przyszła! Przyszła! Naprawdę przyszła, pod wieczór, niespodziewanie, kiedy zaczynał już Sherlockista tracić nadzieję. Piękna nad wszelkie pojęcie i cudowniejsza niż w najśmielszych marzeniach. Okryta tylko cieniutką żółtą kopertą ze stemplem BSI i Urzędu Celnego w Warszawie, ale wewnątrz twarda, solidna, ciężka i wspaniała.

Właśnie ona, tu z frustracją jako obiekt marzeń jedynie Sherlockisty opisana.
Prawie 450 stron najpiękniejszych, najstarszych, legendą owianych pereł Sherlockizmu, najlepsze eseje najwspanialszych ludzi na świecie z lat 1902-1959... Wszystkie obiecywane przez BSI nazwiska i jeszcze tyleż więcej... Esej Założycielski Knoxa, Dorothy L. Sayers razy kilka, Franklin D. Roosevelt, Christopher Morley, Anthony Boucher, Vincent Starrett, Rex Stout, Jay Finley Christ, sam William S. Baring-Gould (no, fragment ;) )... Nieprzebrane bogactwo i niesłychane wzruszenie.
Ale pewnie nie miałby Sherlockista autentycznych łez przejęcia w oczach, gdyby nie otworzył od razu łapczywie okładki i nie zobaczył, że na pierwszej stronie ma prawdziwy autograf Lesliego Klingera (...no dobra, Laurie King też, w zaistniałej sytuacji chyba trzeba będzie zacząć jej wybaczać Mary Russell)...
(ShK serdecznie przeprasza za jakość tego zdjęcia, ale jak się dysponuje wyłącznie przedpotopową komórką bez flesza i kabelka do komputera to... to Czytelnicy nawet nie wiedzą, na ile wysiłków trzeba się wtedy zdobyć, żeby zaszpanować autografem na blogu ;) )
W tej sytuacji może tylko Sherlockista powiedzieć, że BSI rzeczywiście działa, że jak piszą na stronie, że mają jeszcze trochę egzemplarzy z autografem to należy wierzyć, że mają a nie potem tracić oddech z wrażenia i...
...i idzie czytać :)

1 komentarz:

CheshireCatto pisze...

Gratulacje O_O A nawet trochę zazdroszczę książki z autografem :D