czwartek, 23 czerwca 2011

[minipost] Nowe okularki Sherlocka i inne drobiazgi...

Sherlockista wprawdzie w czerwcu, miesiącu różnych straszliwych zakończeń, tradycyjnie z największą trudnością znajduje czas na śledzenie doniesień - co o tyle dobrze się składa, że trudno powiedzieć, by takowe zalewały media i skrzynki pocztowe - ale pragnie zasygnalizować od czasu do czasu, że Holmesowy świat wciąż istnieje. Dziś zatem nowe zdjęcie z wyczekiwanej przez wielu Czytelników z niecierpliwością, choć nie zawsze z entuzjazmem produkcji Ritchiego:

Holmes i Watson najwyraźniej coś tam sobie w okularkach ochronnych spawają, a tymczasem Moriarty knuje i to knuje, jak twierdzi Jared Harris, nie dlatego, że jest wredny, ale bo nie pasuje do naszego świata. Aktor poświęcił trochę uwagi swojej postaci i doszedł do wniosku, że Napoleon zbrodni w istocie nie jest zły - po prostu wspiął się ponad poziom ferowania ocen moralnych i nie lęka się piekła i nieba. Taki z niego indywidualista, który myśli nieco inaczej niż większość. Sherlockista musi przyznać, że męczy go takie naiwne silenie się na oryginalność. Niech Harrisowi będzie, że amoralny, chociaż może barwniejszy byłby wtedy, gdyby po prostu lubił czynić zło z pełną tego świadomością.
Poza tym, co z pewnością bardzo wszystkich zaskoczy, aktor chwali atmosferę na planie, postęp prac i to, jaki Downey jest sympatyczny i kontaktowy. Aw, cute...

---
A ponadto dowiedzieliśmy się, kogo zagra nasz bardziej kochany Sherlock, Benedict Cumberbatch: Smauga :D Dla tych, z Czytelników, którzy nie pamiętają dobrze Hobbita, Smaug to ten wielki smok, który na co dzień głównie chrapał oraz strzegł skarbów i którego trzeba było na koniec pokonać. Trzeba powiedzieć, że tak z twarzy to nawet, trochę...

...jakiejś przesadnej charakteryzacji w każdym razie Benedykt nie potrzebuje.
Przy okazji, Sherlockista chciałby zapytać, czy może on coś źle pamięta, ale skąd w filmowym "Hobbicie" Legolas? Czyżby ukłon w stronę wielbicielek, um, talentu aktorskiego Orlando Blooma?

4 komentarze:

Fandorin pisze...

Benedict chyba bedzie tylko dubbingował Smauga bo chyba trudno go zagrać :) Chociaz obrazek bardzo działą na wyobraźnię :)
Co do Legolasa, nie pojawił się on ani razu w Hobbicie ale twórcy filmu mogą wykorzystać fakt, że Bilbo ma pewnw przygody w Mrocznej Puszczy, stamtąd właśnie pochodzi Legolas (a konkretnie pojawiający się w powieści Thranduil władca i zarazem ojciec Zielonego Liścia)

btw. coż to a okularki u DowneySherlocka? Bardziej mnie ciekawi Stephenowy Mycroft (mam wobec niego nadzieje, że podratuje ten film)
Ciesze sie że udało Ci się dodać post.

Sherlock Kittel pisze...

Fandorin! Jaki wspaniały nick! Mam nadzieję, że będzie okazja o wspaniałym Akuninie napomknąć :) Też wierzę w Mycrofta. A w sprawie Smauga... może troszeczkę brakuje mi tego oldskulowego kina, które teraz wygląda tak dziecięco naiwnie jak wielki biały pluszak w charakterze "Śnieżnego Potwora" w V części Gwiezdnych Wojen... To było jednocześnie prawdziwe i dzięki temu, że prawdziwe, nie do końca udolne i ludzkie, to zupełnie magiczne. No i jakie wrażenie! Teraz wszystko rysują superkomputery, smok to pestka i co by się nie działo na ekranie, wszystko po mnie spływa ;)

Fandorin pisze...

Napomknij o Akuninie koniecznie, bo jestem jego wielką wielką wieeelką fanką! (chociaż nie znoszę tego słowa)
Zgadam się z Twoim podejściem do nowoczesnych efektów specjalnych, nie robią na mnie nigdy gigantycznego wrażenia, chociaz już pogodziłam się z rozszerzającym się wpływem i tym, ze często wartość samego filmu obliczana jest poprzez ich ilość. Ale tak, masz racje, trudniej jest wczuć się w film zżyc z bohaterami... eh.. chyba sobie właczę jakiegoś Bretta.

Justeene pisze...

Nasz drogi pan Cumberbatch istotnie użyczy swego niesamowitego głosu Smaugowi.
Co do Orlando Blooma, to hmmm, może Ian McKellen się stęsknił? ;D