piątek, 28 października 2011

Zepsuty detektyw, Skándal v Čechách i "omne trinum dość kasy dat"

Czyli szybka notka informacyjno-gawędziarska o wszystkim po trochu.
"Zepsuty detektyw" to tytuł recenzji Sherlocka BBC autorstwa Piotra Zaremby z tygodnika o bijącym boleśnie po oczach tytule "Uważam rze". (Kto chce, może zerknąć na zajawkę tu.) Spokojnie, nie nastąpi teraz ani tyrada na temat katastrofy smoleńskiej ani też tyrada na temat nieznośnych spiskowych teorii - ShK na Sherlockianach od przepychanek bieżących trzymać się będzie, o ile się da, z daleka. Recenzja jest wprawdzie pisana trochę w duchu zgorzkniałego konserwatysty (ach ta dzisiejsza młodzież...), ale Sherlockiście nie spodobała się głównie dlatego, że Zaremba propaguje w niej pewien mit. Jak niektórzy Czytelnicy pamiętają - obalanie sherlockistycznych mitów należy tymczasem do celów statutowych niniejszego bloga.
Autor przyznaje wprawdzie, że powieści ACD trochę "zlewają mu się w głowie", ale nie przeszkadza mu to stawiać stanowczych tez na temat niewierności adaptacji BBC. Niewierność ta polega zaś rzekomo na tym, że Sherlock został przedstawiony jako osoba chłodna, nieludzka i niesympatyczna, chociaż Zaremba zapamiętał go jako szlachetnego i dobrego. Ględzenie o tym, że jest to (w domyśle: gorzka) "prawda o naszych czasach" można spokojnie zignorować, łącznie z zakamuflowanym lamentem nad tym, jak to kiedyś pisarze-dżentelmeni nigdy nie ośmielali się ukazywać publiczności brzydkch wnętrz swoich bohaterów. Warto natomiast podkreślić jedno: jeśli Moffat i Gatiss pokazują Holmesa jako "zepsute genialne dziecko" i "obrzydliwego socjopatę", który traktuje ludzi "bez empatii", to nie dlatego, że musieli dostosować postać Sherlocka do smutnych realiów Londynu wieku XXI. Holmes właśnie tak opisywany jest przez - wpatrzonego w niego przecież! - Watsona. Jest taki niewątpliwie i w STUD i w SIGN, pierwszych opowieściach, w których go poznajemy. To, że potem jego wizerunek momentami łagodnieje, że Watson mniej skarży się na to, że Holmes jest "maszyną", że zachowuje się "nieludzko", że pozostaje nieczuły na wdzięki, uroki i nieszczęścia swoich klientek i tym podobne - te fragmenty musiały zresztą Zarembie zupełnie umknąć - to między innymi skutek tego, że postać Holmesa trochę się rozwija, dojrzewa, zyskuje ludzki wymiar dzięki przyjaźni z Watsonem. Nie w każdej adaptacji przemiana ta jest tak przejmująca jak w serii Granady z nieodżałowanym Jeremym Brettem, ale nawet w pierwszym filmie nowego cyklu BBC mamy pewne sygnały, że Sherlock ma w sobie różne ludzkie cechy, które Watson potrafi w nim obudzić. Jeśli Zarembie Holmes Cumberbatcha wydaje się jednoznacznie "antypatyczny", to tylko dlatego, że patrzy na niego jak na bohatera dla młodzieży. Sherlock wymaga uwagi i czułości. I nigdy, a już na pewno nie w Kanonie, nie jest "sympatyczny".
---
Druga informacja jest zarazem wesoła i smutna. Wesoła dlatego, że wszyscy kochamy czytać po czesku i Sherlockista z dużą przyjemnością poleca zajrzeć na stronę: http://www.sherlockholmes.cz , gdzie w ankiecie "Znate cely kanon?" prowadzi odpowieź "ano" :) A poza tym dużo ciekawych rzeczy jest po angielsku. Smutność - i skandal - leży po prostu w fakcie, że Czesi, choćby chcieli, nie mają okazji pośmiać się z sherlockizmu po polsku. Sherlockista wciąż liczy na to, że po najnowszych popularnych produkcjach uda mu się zebrać grupkę entuzjastów na tyle dużą, by było sens w końcu założyć przyzwoity scion i tym wpisem nieśmiało po raz pierwszy zapowiada taki zamiar. Chyba, że się poddamy i wiedzeni sentymentem do tytułu SCAN, będziemy po prostu zapisywać się do najbliższego ośrodka...

---
A trzecia informacja to ta, którą już jakiś czas temu Czytelniczka Sherlockianów wkleiła na naszą fan-stronę. Podobnie jak przy pierwszej części, jeszcze przed wypuszczeniem Ritchie-Sherlocka na ekrany kin, od razu zamówiono scenariusz sequela. Oznacza to, że jeśli drugi Downey zarobi dość kasy, dostaniemy jeszcze trzecią część trylogii. Ponieważ Sherlockista nie jest jednoznacznie źle nastawiony do tej produkcji, nie przyjął też tej informacji jednoznacznie źle. W każdym razie, scenariusz ma napisać Drew Pearce, który chyba jest wiodącym specjalistą od filmów z Downeyem - dostał również zlecenie na Iron Mana 3. Oby tylko mu się te produkcje nie pokręciły, bo już przy "jedynkach" można było mieć wątpliwości...

4 komentarze:

ninedin pisze...

Bardzo piękny tekst, bardzo:). Perwersyjnie uwielbiam takie trafianie kulką w płot przez wszystkoistyczne autorytety - a polemika pierwsza klasa. Pozwalam sobie uwzględnić w tegomiesięcznym karnawale blogowym :)

Scorpios pisze...

Trzeba pogratulować sąsiadom zza Sudetów dobrze zrobionej strony. Ja jednak nie mam cierpliwości do czytania po czesku :)

Sherlock Kittel pisze...

@Ninedin - dziękuję :) Bardzo mi miło.
@Scorpios - do czytania po czesku potrzebne jest czeskie piwo, po prostu, wczoraj akurat byłam ze znajomymi w Cieszynie i przy trzecim daliśmy radę nawet rozwiązać krzyżówkę ;)

CheshireCatto pisze...

Kwiatków wszystkowiedzących publicystów ciąg dalszy: http://www.newsweek.pl/wydania/0/6--sherlock,69297,1,1
Co prawda, tekścik ma prawie rok *CC nie wie, jak mógł przemknać jej niezauważenie* ale zobaczcie, drodzy Sherlockiści, czego się dowiadujemy: Kanonowy Watson nie był w Afganistanie a kanonowy Sherlock nie był osobą chamską (i tu mamy najpospolitszy błąd w recenzjach Sherlocka BBC: to, że Sherlock nie jest w naszym odczuciu chamski, nie oznacza, że wiktoriańczycy myśleli podobnie; jak zwykle zapominają o tzw. skostniałej, rygorystycznej wiktorańskiej moralności *z dużą dozą hipokryzji co prawda, noale jednak...*) A za scionem jestem jak najbardziej za, chociaż potrzeba porządniej strony o SH jest u mnie większa (wiecie, z forumowiskiem, działem o autorze, przedstawieniem najważniejszych aktorów grających SH, dokładnie opisanym kanonem itd.)