I jeszcze jeden post na zakończenie tego wspaniałego sezonu, zanim zaczną się spoilery, pogłoski i dygresje (w najbliższych notkach: o dwóch (!!) planowanych Sherlockach, z czego (co najmniej) jednym bardzo strasznym, o Undershaw i o Doctorze Who).
Uwaga, niżej (mały) spoiler finału!
Dziękuję najserdeczniej jednemu z anonimowych komentatorów recenzji Reichenbach Falls, dzięki któremu dowiedziałam się o czymś, co każdemu poprawi humor po tym wspaniałym, ale tak strasznie smutnym finale.
Sto dwadzieścia lat temu, kiedy ACD zabił Holmesa, Londyńczycy chodzili w czarnych opaskach. Dziś, ludzie skrzykują się na blogach i facebookowych stronach, by publicznie odkłamywać wielką bajkę Moriarty'ego. W bibliotekach, parkach, na ścianach domów i tiszertach pojawiają się napisy, ogłoszenia, ulotki i graffiti: I believe in Sherlock. Moriarty was real. Wierzę w Sherlocka. Moriarty istniał naprawdę.
Koniec (małego) spoilera.
Jeśli zblazowani i postmodernistyczni telewidzowie XXI wieku zaczynają robić coś tak szalonego i pięknego, to znaczy, że "Sherlock" jest wielki. Że Holmes i Watson są nieśmiertelni i nieuśmiercalni, to już było jakiś czas temu wiadomo. Że znów wylądują na szczytach sławy i zaczną rządzić masową wyobraźnią - to zasługa tej wspaniałej BBC-ekipy, Cumberbatcha, Freemana, Gatissa, Moffatta, Thompsona... Chwała! I bierzcie się szybko do roboty.
Żyjemy w dobrych czasach.
A ja szczególnie. Wszystkie te cudowności 2 sezonu - myślę, że bezsprzecznie, o dziwo, jeszcze lepszego niż pierwszy! - nie miałyby takiego smaku, gdyby nie Wy, tu i na facebookowej stronie Sherlockianów. Dziękuję za komentarze, za zachęty i dobre słowa, a najbardziej na świecie za to, że kiedy w okolicach piątej rano, po kolejnym odcinku, wpadałam na stronę, żeby dać ujście emocjom, zawsze znajdowałam tam kogoś, dzięki komu nie czułam się już samotnym Holmes-wariatem. Oby jak najwięcej takich miesięcy przed nami :)
39 komentarzy:
Tak, strasznie śliczna i wzruszająca akcja. Przyłączyłam się do niej już na tumblrze, ale sama mam straszną ochotę napisać na jednym z krakowskich murów "I belive in Sherlock". Nawet kosztem mandatu ;)
Jak w Krakowie to się ściepnę na ten mandat :)
Fajoskie prace na deviantart.com zrobili odnośnie tego!
A tak odnośnie tego co Moffat mówił, że najważniejsze umyka... Może chodzi o tą piłeczkę którą sobie odbija niczym zirytowany House? To trochę niepodobne doń. To może mieć jakiś związek.
img851.imageshack.us/img851/5656/img20120119115617.jpg
Przyłączam się z radością. Szukajcie w Krakowie! ;)
@D. Max Od razu miałam wizję Holmesa, który zainspirowany piłeczką uzbraja się w jakąś kauczukową poduszkę na tyłek i odbija od asfaltu na wysokość pierwszego piętra - czego oczywiście nieprzytomny Watson nie widzi :D :D :D (W międzyczasie Molly zrzuca Moriarty'ego w masce Holmesa - ktoś gdzieś wspomniał, że była sugestia, że taka maska istniała i została użyta przez porywaczy). Czasem się cieszę, że to nie ja odpowiadam za scenariusze tych filmów, pokusy są ;)
Hah dobra teoria :) Pewna dziewczyna mi tłumaczyła właśnie jakąś z wykorzystaniem tej piłeczki ale nie do końca zrozumiałem o co jej chodziło...
jakby ktoś (ale dopiero w poniedziałek) był w collegium paderevianum w krakowie.... to się może rozglądać po ogłoszeniach :P
Na Grodzką 52 też dotrze prawda (już jutro :) :)
Aż zachciało mi się biegać po szkole, albo i lepiej: po całym Pzń i rozwieszać kartki "Moriarty was real", "I believe in Sherlock" i co tam jeszcze~! ^o^
No, akcja w Krakowie już ruszyła, szukać ulotek :D I od wczoraj, na pół mojej ściany widnieje cudowny granatowy napis, można się domyśleć jaki.
A propos akcji w Krakowie, może miałby ktoś ochotę spotkać się w tym pięknym mieście gdzieś przy kawie i podyskutować o drugiej serii? ;)
Rany wszyscy tylko z Krakowa :(
Ja bym była bardzo chętna do podyskutowania! Już powoli brakuje chętnych do słuchania moich zawodzeń a'propos drugiej serii. Pierwszej zresztą też. Ogólnie Sherlocka.
Kochane! Jakże się cieszę, że nie jestem sama! Z moich znajomych nikt nie widział Sherlocka i co gorsza nikt, komu nagrałam na płytę pierwszą serię się nie wciągnął. I nie mam z kim pogadać. A ja od niedzieli wieczór dumam jak on przeżył?
Czyż nie byłoby godnie i cudnie przejrzeć plany scenarzystów?
NIE ULEGA WĄTPLIWOŚCI, ŻE:
1. Sherlock żyje (tu na pewno Kanon został uszanowany)
2. Molly jest w ratunek Sherlocka zaangażowana
3. Miejsce, w którym Sherlock ustawia Johna nie jest przypadkowe. Obejrzałam je sobie starannie na GoogleEarth - miedzy budynkiem patologii a Johnem jest jednopiętrowy budynek. Kiedy John zaczyna go obchodzić Sherlock każe mu wrócić na miejsce za budyneczkiem.
MOIM ZDANIEM
1. Z dachu skoczył Sherlock
2. Spadł na chodnik
3. Nie ma szansy, aby John będący lekarzem i to dobrym (Any good? Very good.)nawet po uderzeniu w głowę pomylił się co do tego czy na chodniku leżał Sherlock.
4. Przy Sherlocku jest lekarz z Barts - bada puls na tętnicy szyjnej, John bada puls na nadgarstku - co wybadali???? Moim zdaniem musieli stwierdzić, że S żyje. Gdyby nie wyczuli punktu - zaczęliby reanimację i nie wsadzali by go na wózek i nie pchali tak szybko do szpitala. Raczej zostawiliby zwłoki na chodniku do przyjazdu policji.
NO I:
5. Ocochodzi z piłeczką?
6. Kto dzwonił do Johna?
7. Czemu John miał stać za tym cholernym baraczkiem? I czemu pa patrzeć uważnie jak S spada?
Proszę, porozmawiajcie ze mną bo zwariuję od tego myślenia i nic-nie-wymyślania.
I to mi się podoba! To kiedy komu pasuje? I gdzie? Proponuję jakieś strategiczne miejsce, bo ja nie z samego Krakowa i łatwo gubię orientację ;)
Uuu, jaka szkoda, że wszyscy z Krakowa się zgłaszają - też bym miała ochotę pogadać o Sherlocku. Od ostatniego odcinka upłynęło parę dni, a ja nadal niemożliwie nakręcona jestem :)
Sherlockistko - świetny blog! I jaka piękna recenzja "Reichenbach Fall" :)
A akcja z "I believe in Sherlock" jest genialna :) Muszę sobie to chociaż na forach w podpisie umieścić :)
Aragonte
Spotkanie to świetny pomysł :) Justeene i ja już się znamy, czas pogadać w większym gronie. Co powiecie na niedzielę? Gdzieś w knajpie w centrum?
P.S. Czy kogoś z powyższych dyskutantów nie ma na facebooku? Bo tam byłoby łatwiej się umówić :)
Aragonte, myślę, że Kraków tylko się do tej pory najbardziej ujawnił :) Wiem o co najmniej jednej osobie z Poznania - i wiem też, że w Warszawie mam chyba więcej bodaj Czytelników, a w innych miastach zawsze też się ktoś znajdzie. Poza tym, Kraków to jest idealne miejsce na weekend, jak by co ;)
A można oddzielny temacik na Fejsie zrobić w tej sprawie? ;)
Oj, a ja nie znam nikogo. Ja mogę praktycznie w każdy dzień o stosownej porze, więc niedziela nie stanowi problemu. Co do punktu spotkania - ja proponuję chyba najczęściej wybierany empik, a stamtąd przejść gdzieś w lepsze miejsce.
Mii, Empik to świetne miejsce (tak, któreś z nas będzie musiało przyjść w czapce z dwoma przodami :D), a umawiamy się wszyscy na Sherlockianowej stronie, więc nie musimy się znać, żeby widzieć wszystkie posty :) https://www.facebook.com/Sherlockiana
Jak się już z Sherlockistą zauważymy, to się oplakatujemy stosownie, np. "I believe in Sherlock. Moriarty was real"?
Nie znajdę was. W sumie, jak skombinuję taką czapkę do niedzieli, mogę włożyć, nietrudno wtedy mnie będzie znaleźć. Ewentualnie przyjdę z gigantycznym transparentem "I believe in Sherlock Holmes" :D.
Nie ma mnie na Facebooku (ale zaczynam rozważać, czy jednak nie dołączyć, choć pod aktualnym nickiem, który mam na większości for).
Sherlockisto, jestem z W-wy, więc nie tracę nadziei, że jakieś spotkanie pod kątem SH uda się tu skręcić :)
Aragonte
Aragonte, no, ja nie jestem wielką wielbicielką facebooka, ale mogę tylko powiedzieć, że przed Reichenbach Falls mieliśmy tam dyskusje na 80 + postów i wtedy człowiek naprawdę nie czuje się sam :))) A w Warszawie bywam nieczęsto, ale jak już jestem, to zwykle mam do dyspozycji cały pusty dom, więc będę jak najbardziej otwarta na zorganizowanie sherlockistycznej imprezy :)
"Pusty dom" brzmi obiecująco :) tak na dobry początek nowego sezonu :)
A wirtualni dyskutanci są bardzo cenni - po emisji ostatniego odcinka czułam się jakoś mniej wyobcowana, przeglądając wpisy tumblr-nautów i czytając np. o tym, że ktoś z Australii szlochał i nie mógł dojść do siebie ;)
Aragonte
W czym problem? Przecież Sherlock rzucił się do śmieciarki. Watson stał za węgłem i nie widział chodnika. Dodatkowo jeszcze ten rowerzysta go otumanił i opóźnił podejście. Wystarczająco dużo czasu aby zejść z worków, położyć się na chodniku i wylać krwi dostarczonej przez Molly.
Hm, no tak, sporo osób kombinuje z tą śmierciarką, ale mnie frapuje, czemu nie zauważyłby tego myku także snajper - i skąd Sherlock mógłby ewentualnie wiedzieć, gdzie jest snajper i że tego nie zauważy. Może przedstawią nam jakąś dedukcję w tej sprawie (ten budynek się nie nadawał bo coś tam, tamto okno było nieumyte etc. etc. ;) ).
Zwróciliście uwagę na montaż ostatniej sceny?
1. Sherlock skacze
2. Widać jak rowerzysta podjeżdża do Watsona.
3. Watson widzi Sherlocka, który leży za ciężarówką.
4. W momencie, gdy rowerzysta w niego uderza, ciężarówki nie ma (o co chodzi?).
5. W następnym ujęciu (gdy ludzie i "ciało" Holmesa pokazywani są z góry) ciężarówka odjeżdża.
Jeszcze nie mam swojej teorii jak nie zginął Sherlock, ale myślę nad tym intensywnie.
9639
Biorąc pod uwagę ukłony w stronę Kanonu - zwracam uwagę na opowiadanie Umierający detektyw, w którym Sherlock markujący ciężką zakaźną chorobę wyraźnie każe Watsonowi stać w określonej od siebie odległości i potem wyjaśnia, że wiedział, że na odległość jest w stanie go oszukać, bo gdyby Watson mógł go zbadać zorientowałby się niechybnie. Może cały ten tłumek medyczny jest zorganizowany przez Molly? Znając realia szpitali - zbyt szybko się tam pojawiają i za dużo ich jest, zachowują się też dziwnie. Kogoś kto spadł z dachu nie wrzuca się na nosze jak worka kartofli tylko usztywnia kark i tak dalej. Moim zdaniem wiedzą, że nic mu nie jest. Tylkojakim cudem? I za dużo osób wiedziałoby wtedy o całym myku. No i w Kanonie jedyna osobą która wiedziała, że Sherlock żyje był Mycroft. Ja osobiście nie wierzę, żeby M dał amunicję Moriartiemu. W książce jest inteligentniejszy od Sherlocka - zwróćmy uwagę na scenę w filmie S1E3, kiedy John wraca od Sary - nocował na sofie a nie na materacu - Sherlock pyta How was the lilo? It was a sofa! mówi Mycroft i Sherlock patrząc na Johna przyznaje Mycroftowi rację. No i co z pogrzebem?
Jestem tu nowa, ale chce napisać, że powiesiłam plakat "Moriarty was Real" na moim wydziale na Polibudzie w Gliwicach. Ciekawa, czy ktoś oderwie "I Believe" od plakatu...
Tak w ogóle to Mycroft w całym serialu wydaje się być względem Sherlocka nieco... ociężały umysłowo :/ . Poza trickiem z sofą to nigdzie nie widać żeby jakkolwiek był sprytniejszy od brata.
I tak jak hasła znałam już od jakiegoś czasu, dopiero dzisiaj odkryłam całą akcję i stwierdzam, że Sherlokiści i cały fandom jest najlepszy :D Może i u nas akcja osiągnie taką skalę jak w innych krajach ^_^
Akcja jest ekstra. Szkoda tylko, że w Polsce tak mało ludzi w ogóle wie o Sherlocku. Ja mam to szczęście, że jak kogoś przycisnę żeby obejrzał 1 odcinek to się wciąga :)
A jaszcze wracając do akcji to ja sobie wydrukuję naklejki i będę rozlepiać po moim rodzinnym Bielsku i Krakowie oczywiście :)
akcja z Anglii:
http://www.youtube.com/watch?v=Q0mnC3F7h5E&list=LLomQw3rwx9_1dTs1n09h9bQ&index=23&feature=plpp_video
I czytałam, że fani, którzy rozlepiają te plakaty nazywają się Watson Warriors :) Chciałabym kiedyś zobaczyć całą ścianę zalepioną takimi plakatami...
Kilka tygodni temu na jednym z parkometrów znalazłam przyklejoną kartkę z wizerunkiem Watsona i napisami "Watson's Warriors" i "I believe in Sherlock".
Jestem z Olsztyna.
Dzis zobaczylam na ulich Olsztyna odbitki ksero, najpierw z Moriartym, a potem kolejno na trakcie staromiejskim duzo zachet do uwierzenia w Sherlocka. Mnie do tego zachecac nie trzeba: najnowszy serial BBC jest naprawde rewelacyjny. Widze, ze wy jestescie do przodu z druga seria - ja czekam na jutrzejszy 3 odcinek w BBC Ent. Pozdrawiam zapalenca z Olsztyna
Prześlij komentarz