czwartek, 19 stycznia 2012

I believe in Sherlock. Moriarty was real!

I jeszcze jeden post na zakończenie tego wspaniałego sezonu, zanim zaczną się spoilery, pogłoski i dygresje (w najbliższych notkach: o dwóch (!!) planowanych Sherlockach, z czego (co najmniej) jednym bardzo strasznym, o Undershaw i o Doctorze Who).

Uwaga, niżej (mały) spoiler finału!

Dziękuję najserdeczniej jednemu z anonimowych komentatorów recenzji Reichenbach Falls, dzięki któremu dowiedziałam się o czymś, co każdemu poprawi humor po tym wspaniałym, ale tak strasznie smutnym finale.
Sto dwadzieścia lat temu, kiedy ACD zabił Holmesa, Londyńczycy chodzili w czarnych opaskach. Dziś, ludzie skrzykują się na blogach i facebookowych stronach, by publicznie odkłamywać wielką bajkę Moriarty'ego. W bibliotekach, parkach, na ścianach domów i tiszertach pojawiają się napisy, ogłoszenia, ulotki i graffiti: I believe in Sherlock. Moriarty was real. Wierzę w Sherlocka. Moriarty istniał naprawdę.

Koniec (małego) spoilera.


Jeśli zblazowani i postmodernistyczni telewidzowie XXI wieku zaczynają robić coś tak szalonego i pięknego, to znaczy, że "Sherlock" jest wielki. Że Holmes i Watson są nieśmiertelni i nieuśmiercalni, to już było jakiś czas temu wiadomo. Że znów wylądują na szczytach sławy i zaczną rządzić masową wyobraźnią - to zasługa tej wspaniałej BBC-ekipy, Cumberbatcha, Freemana, Gatissa, Moffatta, Thompsona... Chwała! I bierzcie się szybko do roboty.
Żyjemy w dobrych czasach.
A ja szczególnie. Wszystkie te cudowności 2 sezonu - myślę, że bezsprzecznie, o dziwo, jeszcze lepszego niż pierwszy! - nie miałyby takiego smaku, gdyby nie Wy, tu i na facebookowej stronie Sherlockianów. Dziękuję za komentarze, za zachęty i dobre słowa, a najbardziej na świecie za to, że kiedy w okolicach piątej rano, po kolejnym odcinku, wpadałam na stronę, żeby dać ujście emocjom, zawsze znajdowałam tam kogoś, dzięki komu nie czułam się już samotnym Holmes-wariatem. Oby jak najwięcej takich miesięcy przed nami :)

39 komentarzy:

Findis pisze...

Tak, strasznie śliczna i wzruszająca akcja. Przyłączyłam się do niej już na tumblrze, ale sama mam straszną ochotę napisać na jednym z krakowskich murów "I belive in Sherlock". Nawet kosztem mandatu ;)

Sherlock Kittel pisze...

Jak w Krakowie to się ściepnę na ten mandat :)

Grupa RNK pisze...

Fajoskie prace na deviantart.com zrobili odnośnie tego!

Grupa RNK pisze...

A tak odnośnie tego co Moffat mówił, że najważniejsze umyka... Może chodzi o tą piłeczkę którą sobie odbija niczym zirytowany House? To trochę niepodobne doń. To może mieć jakiś związek.

Adeenah pisze...

img851.imageshack.us/img851/5656/img20120119115617.jpg

Przyłączam się z radością. Szukajcie w Krakowie! ;)

Sherlock Kittel pisze...

@D. Max Od razu miałam wizję Holmesa, który zainspirowany piłeczką uzbraja się w jakąś kauczukową poduszkę na tyłek i odbija od asfaltu na wysokość pierwszego piętra - czego oczywiście nieprzytomny Watson nie widzi :D :D :D (W międzyczasie Molly zrzuca Moriarty'ego w masce Holmesa - ktoś gdzieś wspomniał, że była sugestia, że taka maska istniała i została użyta przez porywaczy). Czasem się cieszę, że to nie ja odpowiadam za scenariusze tych filmów, pokusy są ;)

Grupa RNK pisze...

Hah dobra teoria :) Pewna dziewczyna mi tłumaczyła właśnie jakąś z wykorzystaniem tej piłeczki ale nie do końca zrozumiałem o co jej chodziło...

ninedin pisze...

jakby ktoś (ale dopiero w poniedziałek) był w collegium paderevianum w krakowie.... to się może rozglądać po ogłoszeniach :P

Sherlock Kittel pisze...

Na Grodzką 52 też dotrze prawda (już jutro :) :)

CheshireCatto pisze...

Aż zachciało mi się biegać po szkole, albo i lepiej: po całym Pzń i rozwieszać kartki "Moriarty was real", "I believe in Sherlock" i co tam jeszcze~! ^o^

Mii pisze...

No, akcja w Krakowie już ruszyła, szukać ulotek :D I od wczoraj, na pół mojej ściany widnieje cudowny granatowy napis, można się domyśleć jaki.

Justeene pisze...

A propos akcji w Krakowie, może miałby ktoś ochotę spotkać się w tym pięknym mieście gdzieś przy kawie i podyskutować o drugiej serii? ;)

Grupa RNK pisze...

Rany wszyscy tylko z Krakowa :(

Mii pisze...

Ja bym była bardzo chętna do podyskutowania! Już powoli brakuje chętnych do słuchania moich zawodzeń a'propos drugiej serii. Pierwszej zresztą też. Ogólnie Sherlocka.

aharper pisze...

Kochane! Jakże się cieszę, że nie jestem sama! Z moich znajomych nikt nie widział Sherlocka i co gorsza nikt, komu nagrałam na płytę pierwszą serię się nie wciągnął. I nie mam z kim pogadać. A ja od niedzieli wieczór dumam jak on przeżył?
Czyż nie byłoby godnie i cudnie przejrzeć plany scenarzystów?
NIE ULEGA WĄTPLIWOŚCI, ŻE:
1. Sherlock żyje (tu na pewno Kanon został uszanowany)
2. Molly jest w ratunek Sherlocka zaangażowana
3. Miejsce, w którym Sherlock ustawia Johna nie jest przypadkowe. Obejrzałam je sobie starannie na GoogleEarth - miedzy budynkiem patologii a Johnem jest jednopiętrowy budynek. Kiedy John zaczyna go obchodzić Sherlock każe mu wrócić na miejsce za budyneczkiem.
MOIM ZDANIEM
1. Z dachu skoczył Sherlock
2. Spadł na chodnik
3. Nie ma szansy, aby John będący lekarzem i to dobrym (Any good? Very good.)nawet po uderzeniu w głowę pomylił się co do tego czy na chodniku leżał Sherlock.
4. Przy Sherlocku jest lekarz z Barts - bada puls na tętnicy szyjnej, John bada puls na nadgarstku - co wybadali???? Moim zdaniem musieli stwierdzić, że S żyje. Gdyby nie wyczuli punktu - zaczęliby reanimację i nie wsadzali by go na wózek i nie pchali tak szybko do szpitala. Raczej zostawiliby zwłoki na chodniku do przyjazdu policji.
NO I:
5. Ocochodzi z piłeczką?
6. Kto dzwonił do Johna?
7. Czemu John miał stać za tym cholernym baraczkiem? I czemu pa patrzeć uważnie jak S spada?

Proszę, porozmawiajcie ze mną bo zwariuję od tego myślenia i nic-nie-wymyślania.

Justeene pisze...

I to mi się podoba! To kiedy komu pasuje? I gdzie? Proponuję jakieś strategiczne miejsce, bo ja nie z samego Krakowa i łatwo gubię orientację ;)

Anonimowy pisze...

Uuu, jaka szkoda, że wszyscy z Krakowa się zgłaszają - też bym miała ochotę pogadać o Sherlocku. Od ostatniego odcinka upłynęło parę dni, a ja nadal niemożliwie nakręcona jestem :)

Sherlockistko - świetny blog! I jaka piękna recenzja "Reichenbach Fall" :)

A akcja z "I believe in Sherlock" jest genialna :) Muszę sobie to chociaż na forach w podpisie umieścić :)

Aragonte

Sherlock Kittel pisze...

Spotkanie to świetny pomysł :) Justeene i ja już się znamy, czas pogadać w większym gronie. Co powiecie na niedzielę? Gdzieś w knajpie w centrum?

Sherlock Kittel pisze...

P.S. Czy kogoś z powyższych dyskutantów nie ma na facebooku? Bo tam byłoby łatwiej się umówić :)

Sherlock Kittel pisze...

Aragonte, myślę, że Kraków tylko się do tej pory najbardziej ujawnił :) Wiem o co najmniej jednej osobie z Poznania - i wiem też, że w Warszawie mam chyba więcej bodaj Czytelników, a w innych miastach zawsze też się ktoś znajdzie. Poza tym, Kraków to jest idealne miejsce na weekend, jak by co ;)

Justeene pisze...

A można oddzielny temacik na Fejsie zrobić w tej sprawie? ;)

Mii pisze...

Oj, a ja nie znam nikogo. Ja mogę praktycznie w każdy dzień o stosownej porze, więc niedziela nie stanowi problemu. Co do punktu spotkania - ja proponuję chyba najczęściej wybierany empik, a stamtąd przejść gdzieś w lepsze miejsce.

Sherlock Kittel pisze...

Mii, Empik to świetne miejsce (tak, któreś z nas będzie musiało przyjść w czapce z dwoma przodami :D), a umawiamy się wszyscy na Sherlockianowej stronie, więc nie musimy się znać, żeby widzieć wszystkie posty :) https://www.facebook.com/Sherlockiana

Sherlock Kittel pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Justeene pisze...

Jak się już z Sherlockistą zauważymy, to się oplakatujemy stosownie, np. "I believe in Sherlock. Moriarty was real"?

Mii pisze...

Nie znajdę was. W sumie, jak skombinuję taką czapkę do niedzieli, mogę włożyć, nietrudno wtedy mnie będzie znaleźć. Ewentualnie przyjdę z gigantycznym transparentem "I believe in Sherlock Holmes" :D.

Anonimowy pisze...

Nie ma mnie na Facebooku (ale zaczynam rozważać, czy jednak nie dołączyć, choć pod aktualnym nickiem, który mam na większości for).
Sherlockisto, jestem z W-wy, więc nie tracę nadziei, że jakieś spotkanie pod kątem SH uda się tu skręcić :)

Aragonte

Sherlock Kittel pisze...

Aragonte, no, ja nie jestem wielką wielbicielką facebooka, ale mogę tylko powiedzieć, że przed Reichenbach Falls mieliśmy tam dyskusje na 80 + postów i wtedy człowiek naprawdę nie czuje się sam :))) A w Warszawie bywam nieczęsto, ale jak już jestem, to zwykle mam do dyspozycji cały pusty dom, więc będę jak najbardziej otwarta na zorganizowanie sherlockistycznej imprezy :)

Anonimowy pisze...

"Pusty dom" brzmi obiecująco :) tak na dobry początek nowego sezonu :)

A wirtualni dyskutanci są bardzo cenni - po emisji ostatniego odcinka czułam się jakoś mniej wyobcowana, przeglądając wpisy tumblr-nautów i czytając np. o tym, że ktoś z Australii szlochał i nie mógł dojść do siebie ;)

Aragonte

Anonimowy pisze...

W czym problem? Przecież Sherlock rzucił się do śmieciarki. Watson stał za węgłem i nie widział chodnika. Dodatkowo jeszcze ten rowerzysta go otumanił i opóźnił podejście. Wystarczająco dużo czasu aby zejść z worków, położyć się na chodniku i wylać krwi dostarczonej przez Molly.

Sherlock Kittel pisze...

Hm, no tak, sporo osób kombinuje z tą śmierciarką, ale mnie frapuje, czemu nie zauważyłby tego myku także snajper - i skąd Sherlock mógłby ewentualnie wiedzieć, gdzie jest snajper i że tego nie zauważy. Może przedstawią nam jakąś dedukcję w tej sprawie (ten budynek się nie nadawał bo coś tam, tamto okno było nieumyte etc. etc. ;) ).

Anonimowy pisze...

Zwróciliście uwagę na montaż ostatniej sceny?

1. Sherlock skacze
2. Widać jak rowerzysta podjeżdża do Watsona.
3. Watson widzi Sherlocka, który leży za ciężarówką.
4. W momencie, gdy rowerzysta w niego uderza, ciężarówki nie ma (o co chodzi?).
5. W następnym ujęciu (gdy ludzie i "ciało" Holmesa pokazywani są z góry) ciężarówka odjeżdża.

Jeszcze nie mam swojej teorii jak nie zginął Sherlock, ale myślę nad tym intensywnie.

9639

aharper pisze...

Biorąc pod uwagę ukłony w stronę Kanonu - zwracam uwagę na opowiadanie Umierający detektyw, w którym Sherlock markujący ciężką zakaźną chorobę wyraźnie każe Watsonowi stać w określonej od siebie odległości i potem wyjaśnia, że wiedział, że na odległość jest w stanie go oszukać, bo gdyby Watson mógł go zbadać zorientowałby się niechybnie. Może cały ten tłumek medyczny jest zorganizowany przez Molly? Znając realia szpitali - zbyt szybko się tam pojawiają i za dużo ich jest, zachowują się też dziwnie. Kogoś kto spadł z dachu nie wrzuca się na nosze jak worka kartofli tylko usztywnia kark i tak dalej. Moim zdaniem wiedzą, że nic mu nie jest. Tylkojakim cudem? I za dużo osób wiedziałoby wtedy o całym myku. No i w Kanonie jedyna osobą która wiedziała, że Sherlock żyje był Mycroft. Ja osobiście nie wierzę, żeby M dał amunicję Moriartiemu. W książce jest inteligentniejszy od Sherlocka - zwróćmy uwagę na scenę w filmie S1E3, kiedy John wraca od Sary - nocował na sofie a nie na materacu - Sherlock pyta How was the lilo? It was a sofa! mówi Mycroft i Sherlock patrząc na Johna przyznaje Mycroftowi rację. No i co z pogrzebem?

monilip pisze...

Jestem tu nowa, ale chce napisać, że powiesiłam plakat "Moriarty was Real" na moim wydziale na Polibudzie w Gliwicach. Ciekawa, czy ktoś oderwie "I Believe" od plakatu...

Grupa RNK pisze...

Tak w ogóle to Mycroft w całym serialu wydaje się być względem Sherlocka nieco... ociężały umysłowo :/ . Poza trickiem z sofą to nigdzie nie widać żeby jakkolwiek był sprytniejszy od brata.

pseries pisze...

I tak jak hasła znałam już od jakiegoś czasu, dopiero dzisiaj odkryłam całą akcję i stwierdzam, że Sherlokiści i cały fandom jest najlepszy :D Może i u nas akcja osiągnie taką skalę jak w innych krajach ^_^

Niebieska pisze...

Akcja jest ekstra. Szkoda tylko, że w Polsce tak mało ludzi w ogóle wie o Sherlocku. Ja mam to szczęście, że jak kogoś przycisnę żeby obejrzał 1 odcinek to się wciąga :)
A jaszcze wracając do akcji to ja sobie wydrukuję naklejki i będę rozlepiać po moim rodzinnym Bielsku i Krakowie oczywiście :)

akcja z Anglii:

http://www.youtube.com/watch?v=Q0mnC3F7h5E&list=LLomQw3rwx9_1dTs1n09h9bQ&index=23&feature=plpp_video

I czytałam, że fani, którzy rozlepiają te plakaty nazywają się Watson Warriors :) Chciałabym kiedyś zobaczyć całą ścianę zalepioną takimi plakatami...

Anonimowy pisze...

Kilka tygodni temu na jednym z parkometrów znalazłam przyklejoną kartkę z wizerunkiem Watsona i napisami "Watson's Warriors" i "I believe in Sherlock".

Jestem z Olsztyna.

Anonimowy pisze...

Dzis zobaczylam na ulich Olsztyna odbitki ksero, najpierw z Moriartym, a potem kolejno na trakcie staromiejskim duzo zachet do uwierzenia w Sherlocka. Mnie do tego zachecac nie trzeba: najnowszy serial BBC jest naprawde rewelacyjny. Widze, ze wy jestescie do przodu z druga seria - ja czekam na jutrzejszy 3 odcinek w BBC Ent. Pozdrawiam zapalenca z Olsztyna