Sherlockista z ogromną radością donosi, ze coraz więcej słyszy plotek o tym, ze Guy Ritchie zatrudnił do Sherlocka Holmesa 2 Daniela Day-Lewisa. Zastanówmy się, do jakiej też roli mógłby DDL pasować ... ;) Nasz Mistrz Holmes nakazuje w takich przypadkach wyeliminować wszystko to, co niemożliwe, a to co pozostanie, choćby i nieprawdopodobne, okaże się prawdą. Pani Hudson? Obsadzona. Irene Adler? Ma wrócić, w mniejszym wymiarze, ale wciąż w wykonaniu Rachel McAdams. Sherlock? Downey, na którego po Złotym Globie za pierwszego Sherlocka sypią się kolejne nagrody (można to śledzić na stronie fanów naszego Sherlocko-Iron Mana, z pewnością z projektu nie wypadł. Jude'a Law nikt nie śmiałby próbować nawet wyrzucić.
Zostaje zatem tylko Brad Pitt. To jest, Profesor Moriarty. Wprawdzie Brad Pitt był pewniakiem do tej roli, o którym napomykali także scenarzyści, ale New York Observer twierdzi, że zbyt mało filmów zrobił jeszcze z Guyem Ritchiem, żeby pakować się w kolejny. Tak, Sherlockisty też nie przekonuje do końca taka logika. Skromne plotki głoszą tylko, że konkurentami dla Daniela Day-Lewisa są inni zdobywcy Oscarów, Sean Penn, Javier Bardem i Gary Oldman, spośród których Sherlockista sam nie wie, który zachwyciłby go najbardziej. Może jednak Beethoven... ;)
A na koniec nasz możliwy Moriarty, laureat Oscara za Moją lewą stopę i Aż poleje się krew.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz