A zatem, doniesienie pierwsze to właściwie przypomnienie o tym, że wciąż toczy się walka o ocalenie domu Arthura Conan Doyle'a, w którym powstawały obiekty naszego uwielbienia. Bez domu, który znalazł się w ruinie i który planuje się podzielić na osiem mieszkań, być może nie byłoby ani Bretta ani Downeya ani Rathbone'a ani Gielguda ani Coulesa ani Merrisona ani nawet tego bloga i znacznej części życia tysięcy Sherlockistów na świecie. No, może ShK trochę przesadził, ale z całą pewnością posiadłość w Undershaw, w której, jak Sherlockista wspominał tu w poprzedniej notce na ten temat (zainteresowanych odsyłam też do podlinkowanego bloga o tytule Help to Save Undershaw). W każdym razie, nie byłoby miejsca, w którym Doyle pielęgnował chorą żonę i przywracał życiu Holmesa po smutnym epizodzie nad wodospadem Reichenbach. Na blogu można poczytać o tym, ilu wspaniałych ludzi zaangażowało się w sprawę - w tym John Gibson, Sherlockiście jeszcze nieznany, choć autor pięciu książek w temacie i działacz Undershaw Preservation Trust, a także znany nam wszystkim Mark Gatiss, któremu zawdzięczamy Sherlocka BBC oraz przedstawiciele Warner Bros. Sherlockista nie mógł się powstrzymać od kradzieży pocztówki świątecznej, na której śnieg litościwie zakrywa wszystkie niedostatki starego domu Doyle'a, pozostawiając czysty urok:
A Sherlockista przypomina o całej sprawie dlatego, że dotarły do niego pogłoski o tym, jakoby obrońcy domu Doyle'a mieli się odwołać do sądu wyższej instancji (od decyzji stosownej jednostki samorządu terytorialnego, która wydała już zgodę na planowaną przebudowę).
Doniesienie drugie to właściwie żadne zaskoczenie, ale wszyscy z wyjątkiem ujawnionych już i znanych zapiekłych wrogów Sherlocka Ritchiego (a może nawet i oni :) ucieszą się, że Hans Zimmer zrobi muzykę również do drugiej części filmu (jak wspominał Sherlockista, efekty prac nad jedynką były zarówno w miarę, jak na Hollywood oryginalne i zostały uhonorowane nominacją do Oscara, choć nie samą statuetką).
Doniesienie trzecie to źródło potężnej, gigantycznej wręcz frustracji Sherlockisty. Ukazała się bowiem w zdecydowanie bardziej cywilizowanym sherlockistycznie świecie debiutancka powieść Grahama Moore'a pod tytułem The Sherlockian.
Okładka jest banalna do bólu zębów, ale fabuła już chyba mniej. Powieść składa się z dwóch równoległych wątków: sir Arthura Conan Doyle'a i współczesnego narratora, który jest specem od opowiadań o Holmesie. Obaj próbują rozwiązać zagadki "z prawdziwego życia" z pomocą Sherlockowych metod. Więcej (ale niewiele więcej) zdradzi Czytelnikom sam autor, Graham Moore, w promocyjnym klipie:
A skąd taka frustracja Sherlockisty? Stąd po prostu, że usiłował ściągnąć tę powieść już-teraz-zaraz-w formie audio z serwisu Audible i serwis Audible wcisnął mu jakiś crap na temat ograniczeń związanych z prawami autorskimi. Naprawdę, bardzo jest to wkurzające i nie pierwszy raz już się ShK naciął na ten fenomen, że jego polskie IP i polska karta płatnicza wykluczają go z grona szczęśliwców, dla których dostępne są różne sherlockistyczne cymesy. Świat nie jest taką znowu globalną wioską, niestety. Może uda mu się ściągnąć wersję papierową i napisać recenzję (nie nie, to nie ta zapowiadana w nagłówku recenzja niespodzianka).
I jeszcze zapowiadana na początek nowego roku kolejna pozycja Moore'a:
...i Sherlockista żegna się na dziś, ale jeszcze tu wkrótce wróci. Przy okazji chciałby serdecznie pozdrowić nowych Czytelników, którzy ostatnio odezwali się w komentarzach :)
4 komentarze:
Zapiekli wrogowie po filmie i ponownym przesłuchaniu samej muzyki Zimmera z filmu Ritchie'go stwierdzili, że nawet ona nie ratuje tego "dzieła" i po prostu postanowili trzymać się z daleka od wszystkiego co pan Ritchie, pan Downey Jr. i reszta nazywa imieniem słynnego detektywa, albowiem chcą być zdrowsi i spokojniejsi i nie narażać niepotrzebnie skołatanych nerwów na kolejne takie przeżycia :) Wolą oni cierpliwie poczekać na kolejnego BBC Sherlocka w brawurowym wykonaniu Benedicta Cumberbatcha, wraz z Martinem Freemanem i, oczywiście, Rupertem Gravesem ;) Muzyka z "Sherlocka Holmesa" też za bardzo nie przypadła owym zapiekłym wrogom do gustu, więc wolą oni zostać przy tym czego słuchają na co dzień :P
Bardzo jednak są wdzięczni za poruszenie tematu Undershaw, którą to sprawę śledzą z wypiekami na twarzy, mając wbrew wszystkim znakom na niebie i ziemi nadzieję, że ktoś się wreszcie opamięta i zostawi dom Conan Doyle'a w spokoju.
Są nawet jeszcze bardziej wdzięczni za napisanie o "The Sherlockian". Czekają na recenzję, bo uznali, że zapowiada się bardzo interesująco i o ile będzie dostępna i w miarę rozsądnej cenie, postarają się ją zdobyć :)
Z jednej strony cieszą się z kolejnego renesansu popularności największego z detektywów (spowodowanego również, albo nawet głównie, przez film Ritchie'go) i publikacji starych i nowych książek o nim, ale z drugiej strony męczy ich wyjaśnianie znajomym w kółko, że Holmes nie był pijakiem i nie podkradał Watsonowi ciuchów... ;)
Pozdrawiam serdecznie,
Justeene
Bardzo interesujący wpis, wyrywa mnie poza tę nudną rzeczywistość, choć troche pozwala wrócić do najświetniejszych lat w historii ludzkość. :D
Dla mnie osobiście, bardzo podobała się muzyka H. Zimmera, szczególnie discombobulate. Niezwykle przyjemna nutka.
Drogi ShK, stronę odwiedzam codziennie, nie moge sie doczekiwać kolejnych artykułów.
Pozdrawiam serdecznie w te mroźne dni.
Też mnie strasznie ciekawi sprawa o Undershaw, mam nadzieję ż w końcu coś konkretnego z tym wszyscy zrobią. Gdyby to jeszcze był jakiś zniszczony stary dom bez jakichkolwiek powiązań ze sławną/ymi osobistością/ami (choć i tak nie podobałby mi się taki stan rzeczy, bo uwielbiam stare budynki) ale przecież to dom twórcy Holmesa!
Co do The Sherlockian, to czekam z niecierpliwością na recenzję. I witam w naszym skromnym gronie fanek (fanów?) SH Iwono :)
Miłe przywitanie. ;) Bardzo mądry krok, zamierzam to trochę zagrzać.
Prześlij komentarz